Arivati Entertainment przedstawia:
CAMOUFLAGE
Mamy rok 2015 i jedna fala retro podąża za drugą.
Synth-pop jest większy niż kiedykolwiek wcześniej, a obecne produkcje na całym świecie nawiązują do brzmienia sprzed zjednoczenia Niemiec.
Co dziś robią oryginały, zespoły i artyści z tamtej epoki? Wielu z nich nadal występuje jako witacze na lokalnych imprezach z lat osiemdziesiątych, inni inwestują tantiemy z tamtych czasów w uprawę organicznych warzyw. Nie taki kamuflaż. Tak, zgadza się: THE Camouflage.
Mistrzowie smutku w przebraniu elektronicznych piosenek. Zespół, który wylał się z Bietigheim-Bissingen bezpośrednio do USA w 1987 roku z "The Great Commandment", z muzyką, która genialnie łączyła chłód Kraftwerk, pop OMD i melancholijny mrok Depeche Mode.
Wraz z debiutanckim albumem "Voices & Images" zespół odniósł sukces po obu stronach Atlantyku.
W USA osiągnęli nawet pierwsze miejsce na liście Billboard Dance Charts.
Dzięki następcy "Methods of Silence" byli w stanie płynnie budować na tym i stworzyli klejnot hitu z singlem "Love Is A Shield", który do dziś porusza parkiety taneczne i stacje radiowe na całym świecie.
Od tego czasu wiele wydarzyło się na naszej planecie, a zespół przebył długą drogę, która nie była prosta. W latach dziewięćdziesiątych bawili się stylami i producentami i szukali eksperymentów. Powstało "Areu Areu", wydawnictwo zajmujące się muzyką offową, a nawet projekt operowy został przyparty do muru w imponujący sposób - w sumie artystycznie ważne i finansowo katastrofalne procesy w równym stopniu dla Camouflage.
W międzyczasie wytwórnie płytowe wspierały inne konie, które mogły szybciej podążać za trendami. To też jest show-biznes, pomyślał sobie zespół, wzruszył ramionami, kontynuował nagrywanie, koncertował na całym świecie od Rosji po Meksyk i stale poszerzał grono fanów.
Na zespole Camouflage również można polegać. Nie odpoczywają, nie żyją w pamięci. Stworzyli piękne i potężne utwory muzyczne dla tu i teraz, które są o nas i naszym życiu.
Tekst Jan Rombout